Swift to modelowy mieszczuch. Wyposażenie go w układ hybrydowy SHVS tylko podbiło wartość modelu, jako auta doskonałego do miasta – ekonomicznego, zwrotnego, sprytnego.

Suzuki Swift jest na rynku już prawie 40 lat. Przez ten czas bardzo się zmieniał, szczególnie IV generacja, która zyskała całkiem nową konstrukcję, a także była to pierwsza generacja produkowana z myślą o europejskim rynku. Ale to odświeżona VI generacja jest największym zaskoczeniem.

Podstawową wersją wyposażenia Swifta jest wersja Premium, na wyposażeniu której są: elektryczne, progresywne wspomaganie układu kierowniczego, klimatyzacja manualna, centralny zamek, elektryczne regulowane szyby z przodu, radioodtwarzacz CD z czytnikiem MP3 i czterema głośnikami, komunikacja bezprzewodowa Bluetooth z zestawem głośnomówiącym, kierownica wykończona skórą, z przyciskami sterowania radiem, wyświetlacz wielofunkcyjny, czy oświetlenie kabiny (ps. lista jest dużo dłuższa).

W wersji Premium nadwozie jest wyposażone w halogenowe reflektory, tylne światło przeciwmgielne, szyby atermiczne, wycieraczkę tylnej szyby, felgi stalowe 15” z pełnymi kołpakami, zestaw naprawczy koła, elektrycznie regulowane i podgrzewane lusterka zewnętrzne, klamki i obudowy luter w kolorze nadwozia, wlew paliwa otwierany z wnętrza kabiny, antenę dachową i manualną regulację wysokości świecenia reflektorów.

Sylwetka Swifta nie jest najnowocześniejsza, ale auto podoba się za unikalny styl i kultowe dla tego japończyka linie nadwozia. Czarny dach, sporych rozmiarów grill (także czarny) oraz 16-calowe felgi dodają sylwetce sportowego charakteru.

We wnętrzu jest dość skromnie – dominuje czerń i twardy plastik (ale, ale – dobrej jakości, świetnie spasowany). Ozdobą są okrągłe wloty powietrza (powrót do klasyki), chromowe wykończenia na kierownicy oraz wokół ekranu czy manetki do zmiany biegów. Wyraźnie widać też sportowy styl wozu za sprawą zegarów schowanych w tubach, czy sportowej kierownicy.

Wielkim plusem jest przestrzeń – po pierwsze jest wzorowo zaplanowana (intuicyjnie zaaranżowana deska rozdzielcza, system schowków i przegród), a po drugie bardzo obszerna (zarówno z przodu, a przede wszystkim z tyłu – miejsca jest bardzo dużo, szczególnie na nogi).

Bagażnik liczy 265 litrów, ale dzielona w układzie 60:40 kanapa umożliwia przewożenie także większych i dłuższych przedmiotów. Przy złożonych oparciach tylnej kanapy przestrzeń powiększymy do 579 litrów.

Pod maską Swifta kryje się benzynowy silnik 1.2 DualJet o mocy 83 KM (61 kW) oraz silnik elektryczny dodający 2 kW. To strzał w dziesiątkę, bo w mieście auto zachowuje dynamikę, a jednocześnie niskie spalanie. Motor może współpracować z manualną, 5-stopniową skrzynią (choć mógłby być dodatkowy bieg) lub bezstopniową CVT – w obu przypadkach układ działa precyzyjnie i błyskawicznie. Swift w takiej konfiguracji przyspiesza do setki w niewiele ponad 13 sekund, a wskaźnik prędkości pokaże maksymalnie 180 km/h. Spala średnio ok. 4,6 l/100 km, a w trasie ok. 5,8 l/100 km. Maksymalny moment obrotowy wynosi 120 Nm / 4400 obr.

Nieźle. A zatem, Swiftem w trasę. Warto jedynie zanotować, że zbiornik paliwa pomieści 37 litrów.

W trasie Swift sprawdza się doskonale. Sztywne i lekkie nadwozie pomaga zachować dynamizm, świetnie tłumi nierówności, acz we wnętrzu robi się nieco za głośno.

Ten maluch jest naszpikowany systemami wspomagającymi bezpieczeństwo – począwszy od sześciu poduszek powietrznych, poprzez ESP z kontrolą trakcji, czujnik laserowy, po monoskopową kamerę.

Dużo o bogato, jak na miejskiego malucha. Zaskoczeniem będzie cena, bo Suzuki Swifta z rocznika 2020 można kupić już od 49 500 zł.

Written by Magdalena Trusińska