Rowerzyści, czy macie choć trochę instynktu samozachowawczego? Czy znacie kodeks drogowy i wynikające z niego obowiązki? Prawa zakładam zna każdy i wielu egzekwuje je często z dużą agresją.

fot. Pexels / pixabay.com

Zaciekły spór między rowerzystami a kierowcami trwa. Argumenty jednych i drugich są bardzo emocjonalne. A co z faktami?

Kodeks drogowy jasno precyzuje, co można, a co trzeba. To że na drogach są równi i równiejsi wiemy dobrze od dawna. Najczęściej wynika to z kompleksów, a może ukrywanego pod arogancją braku umiejętności.

Problem jest natomiast bardzo poważny. Rowerzyści wjechali na ulicę. Wśród nich są osoby, które nie mają prawa jazdy i nie mają obowiązku zdawać żadnych egzaminów z jazdy i przepisów kodeksu drogowego (obowiązek posiadania karty rowerowej mają dzieci i młodzież między 10 a 18 rokiem życia). Mam nadzieję, że są wśród dorosłych są tacy, którzy w trosce o swoje bezpieczeństwo uzupełnili swoją wiedzę o zasady poruszania się po ulicach. Ale gros rowerzystów stanowią kierowcy, którzy nie przestrzegają prawa.

A to mówi jasno, że rowerzyści nie powinni jeździć po chodniku, o ile nie mają innego wyjścia. Kodeks (ustawa z 20 czerwca 1997 r. Prawo o ruchu drogowym) dopuszcza jazdę rowerem po chodniku, jeśli:

⇒jedzie z nami na swoim rowerku dziecko poniżej 10. roku życia,

⇒nie ma ścieżki rowerowej, na drodze obowiązuje prędkość powyżej 50 km/h, a chodnik ma minimum 2 metry szerokości,

⇒panują złe warunki pogodowe (jest mgła, pada deszcz, śnieg) i zachowane są powyższe warunki.

Ale. Rowerzyści mają przecież ścieżki rowerowe. I jest ich coraz więcej. Wielu z chęcią z nich korzysta, bo są po prostu wygodniejsze, bezpieczniejsze i można po nich jeździć z prędkością 50 km/h. Dlatego nie mogę zrozumieć, czemu tak wielu uparcie śmiga po ulicy (skoro mając obok ścieżkę są zobowiązani prawem do jazdy właśnie po niej). Po jezdni rowerzysta może jechać tylko w przypadku braku ścieżki.

I teraz, mamy prawo, które część z uporem maniaka ignoruje i łamie. Mamy kompleksy uczestników ruchu drogowego i ogromny ładunek negatywnych, niepotrzebnych emocji. Mamy też bierność stróżów prawa, bo – zakładam – skłonność do łamania przepisów wynika w dużej mierze ze świadomości braku odpowiedzialności i kary.

I co mamy z tym zrobić? O odpowiedź poproszony powinien być psycholog, bo jak wyjaśnić fakt, że ten sam rowerzysta, który potrąca na Świętokrzyskiej pieszych i wjeżdża na pasy na Nowym Świecie, za granicą jeździ nie łamiąc przepisów i dobrych obyczajów. Podobnie kierowca, który po krajowej ósemce pędzi 160 km/h, wyprzedzając na podwójnej ciągłej, po przekroczeniu granicy Czech czy Niemiec jedzie przepisowo.

Cuda się jak widać zdarzają. Może zatem zacznijmy w nie wierzyć i miejmy nadzieję, że „przyjadą” nad Wisłę.

Trzeba jednak szczerze przyznać, że wina nie leży tylko po stronie rowerzystów. To fakt, zarówno piesi, jak i kierowcy mają wiele przewinień na sumieniu. Pytanie tylko, kto pierwszy pokaże, że można inaczej, normalnie…

Written by Magdalena Trusińska

3 komentarze

Marek

Spróbuj sztywnym rowerem pojechać kiedyś po takiej śmieszce rowerowej wyłożonej kostką, a zrozumiesz, czemu rowerzyści wybierają asfalt.

Magdalena Trusińska

OK, ale idąc tym tropem, kierowcy aut z niskim zawieszeniem wjadą na ścieżki, bo ulice są zbyt dziurawe, a dziewczyny w szpilkach wejdą na asfalt, bo na kostce można złamać obcas.

Anonim

A kogo obchodzi twój sztywny rower? Wybrałeś taki to sobie na nim radź. Nie wyobrażam sobie żeby np leśnik do pracy w lesie wybrał samochód w typie audi r8.

Comments are closed.