Od dawna rynek motoryzacyjny jest dość przewidywalny, jeśli chodzi o stylistykę aut. Niewiele nowości motoryzacyjnych szokuje i zadziwia. Obowiązują raczej pewne ramy, z których niewiele koncernów samochodowych wychodzi – może z niechęci, a może z obawy. A tymczasem wyrósł na naszym rynku Cactus. I nie jednego konkurenta zakuło z zazdrości. Citroën C4 Cactus wniósł na rynek świeżość i nowoczesność.
Jakkolwiek Cactus może się podobać lub trochę mniej, nie można zaprzeczyć, że prawie rok po premierze nadal jest jednym z bardziej futurystycznych i ciekawych aut na rynku. Co więcej, spodobał się Polakom, bo na naszych drogach jeździ ich coraz więcej. Moim zdaniem, to bardzo ciekawa propozycja dla tych, którym znudziły się klasyczne formy i tych, którzy lubią zazdrosne spojrzenia innych kierowców. Cactus bez wątpienia przyciąga unikalnymi detalami – aż jestem bardzo ciekawa, który koncern pierwszy dogoni nowoczesnego Citroena.
Osłona na drzwiach to najmocniejszy i najciekawszy akcent nadwozia – zarówno praktyczny, jak i ozdobny. Miękki panel z termoplastycznego poliuretanu, tzw. Airbump, to wypełnione powietrzem mikrokapsułki amortyzujące uderzenia. Można raz na zawsze zapomnieć o rysach i wgnieceniach zrobionych przez drzwi sąsiedniego auta. Jak zapewnia producent, panel nie wymaga żadnych zabiegów konserwacyjnych. Ten sam materiał został użyty na przednim i tylnym zderzaku.
Airbump możemy wybrać w jednym z czterech kolorów: Dune, Chocolate, Black i Grey.
Bryłowate, okrągłe nadwozie też budzi dużo sympatii – auto zdaje się być, moim zdaniem, bardzo rozrywkowe, dlatego będzie to idealna propozycja dla młodych ludzi. W dodatku, Cactus dostępny jest w dziesięciu kombinacjach kolorystycznych.
Argumentem będzie miedzy innymi cena. Cactusa możemy kupić już za 49 900 zł brutto – będzie to wersja LIVE, w skład której wchodzą: Airbump Black, lusterka zewnętrzne czarne matowe czy obręcze stalowe 16”.
Dokładając niecałe 8 tys. zł więcej otrzymamy wersję MORE LIFE (od 57 900 zł brutto), w wyposażeniu której znajdziemy: wyposażenie wersji LIFE plus zestaw głośnomówiący Bluetooth, relingi dachowe czarne, klimatyzację manualną, lusterka zewnętrzne czarne lakierowane, kamerę cofania i radar parkowania z tyłu, szyby tylne przyciemniane (tylne boczne i wsteczna), klimatyzację automatyczną i światła oraz automatyczne przednie wycieraczki.
Na temat stylistyki nadwozia można mówić bardzo dużo. Ale zapewne jesteście ciekawi, czy wnętrze Cactusa również jest nowoczesne i kosmiczne. Odpowiadam: tak, jest. Co prawda minimalizm deski rozdzielczej i kokpitu poznaliśmy już w ostatniej odsłonie Peugeotów, ale Cactus poszedł krok dalej.
Co w środku?
Większość funkcji auta ukryta jest w dużym ekranie dotykowym. 7-calowy tablet jest montowany w Cactusach seryjnie – kryje siedem przycisków sterujących m.in. multimediami, nawigacją, klimatyzacją, czy komputerem pokładowym.
Tu także dominują owalne kształty – wszystkie krawędzie są zaokrąglone. Deska rozdzielcza stanowi jedną, płaską powierzchnię, w której ukryty jest pojemny, 8,5-litrowy schowek otwierany od góry, tzw. Top Box, jak twierdzi producent – zaprojektowany na wzór schowek na wzór podróżnego kufra.
Wnętrze zresztą mocno nawiązuje stylistyką do podróży – elementy wyposażenia wzorowane jest na starodawnych walizkach i kufrach. Całość daje elegancki, ale komfortowy wyraz.
Brakuje mi jedynie jasnej tapicerki w ofercie Citroena. Wnętrze Cactusa jest możemy bowiem pokolorować jedynie w szarości i czernie.
Lekkości wnętrzu dodaje natomiast panoramiczny dach. Do auta wpada dużo światła, przez co podróż będzie dużo przyjemniejsza. Szyby na szczęście mają wysoki stopień izolacji termicznej, przez co wnętrze nigdy nie stanie się jeżdżącym akwarium.
Na komfort jazdy wpływać będzie w większości bardzo wygodne i przestronne wnętrze. Rozstaw osi Cactusa to aż 2,60 m, przy długości 4,16 m. Miejsca w środku jest bardzo dużo, także z tyłu dla trzech osób.
Bagażnik także jest całkiem spory – pomieści bowiem 358 litrów.
Fotele kierowcy i pasażera są szerokie, niczym sofa. Liczne schowki są łatwo dostępne i praktyczne.
No właśnie, a jak się jeździ Cactusem?
Jak Citroenem – po francusku, czyli doskonale. Płynnie, komfortowo, a przede wszystkim bardzo wygodnie. I co istotne – oszczędnie, mimo że Cactus z silnikiem 1.6-litrowym BlueHDi o mocy 99 KM przy 3500 obr/min. potrafi przyspieszyć. W mieście Cactus spalał średnio 6,2 l/100 km, ale już w trasie spalanie spadło do ok. 5,1 l/100 km.
Jak na SUV-a przystało, zawieszenie jest dobrze przystosowane do pokonywania nierówności.
Na uwagę zasługują także nowości w Cactusie. Jedną z nich jest Airbag In Roof, czyli sufitowa poduszka powietrzna pasażera. To nowatorskie rozwiązanie Citroena na świecie. Jak zapewnia producent, przeniesienie poduszki na sufit uwolniło miejsce na desce rozdzielczej od strony pasażera, które przeznaczono na schowek. Poduszka rozwija się wobec tego przed przednią szybą.
Zdjęcia: Tomasz Lemański
A mój ranking jest taki:
1. Mazda
2. Audi
3. Skoda
Pozdrawiam dziewczynki
Olek
Pełna zgodność co do pierwszego miejsca 🙂 Skody pozostawiłabym na pudle, ale nr bym zrzuciła
Chyba powinno być „zakłuło” od „kłuć” a nie od „kucia” prawda?
Ale i tak wolę toyoty.
Prawda. Dzięki za uwagę 🙂 Swoją drogą zupełnie dwa bieguny – Citroeny i Toyoty. Każdy koncern ma swoje perełki i mocnych graczy