Elektryczny Ford E-Transit to taka trochę duża zabawka dla przedsiębiorców. Model jest oczywiście doskonale znany przedsiębiorcom, bo od 70 lat jest obecny na rynku. W przeciwieństwie do świeżych modeli aut elektrycznych, te budowane na bazie znanych – spalinowych modeli – prowokują niekiedy do ciekawych rozmów. Bo jakże to model, który doskonale znam, miałem, teraz jest z napędem elektrycznym. To tak jakby piosenkę „Dziwny jest ten świat” Niemena zaśpiewać w rytmie disco, nie daj Boże polo.
Ciśnienie wyrównane bez kawy, a zatem można zasiąść za kółkiem. Owszem, auta dostawcze, zwłaszcza te wykorzystywane do ciężkiej pracy, muszą wyć, warczeć i niekiedy szarpać. Palą – to szarpią. I pozwalają poczuć się supermocnym. Ale kto powiedział, że nie może być równie fajnie z napędem elektrycznym. Ba – może być nawet jeszcze lepiej, z jeszcze większą dawką supermocy.
Wersja elektroniczna tego popularnego modelu jest ciekawą propozycją dla tych, którzy spędzają dużo czasu jeżdżąc po mieście, gdzie zasięg wynoszący ok. 300 km wydaje się być niezłym wynikiem. Oczywiście to, ile realnie można przejechać na jednym ładowaniu zależy ściśle od stylu jazdy, warunków pogodowych i sytuacji na drodze. Zasięg może wówczas istotnie spaść, ale też wzrosnąć, jeśli nauczymy się ergonomicznej jazdy i zrezygnujemy z nadmiernego chłodzenia wnętrza w upalne dni.
Pierwszym wyborem przy ekodrivingu będzie wybór Eco trybu, który automatycznie pozwala oszczędzać akumulator. Ale jeśli chce się zapomnieć o oszczędnościach – do wyboru są dwa inne tryby: Normal – sugerowany w codziennej jeździe oraz Slippery – poprawiający prowadzenie na śliskich nawierzchniach..
Transit jaki jest każdy widzi – ale jak się prowadzi
W E-Transicie na pewno możemy liczyć na dużo fajniejsze osiągi. Auto – mimo swojej wagi (masa własna, w zależności o wersji zabudowy, oscyluje w granicach 2600 kg – jest bardziej dynamiczne niż spalinowy model i przyspiesza błyskawicznie. Jest przy tym naprawdę zrywne i lekkie w prowadzeniu (przy pełnym załadunku – w optymalnym wariancie 1758 kg – już pewnie nie będzie tak kolorowo). Będąc przy wymiarach – E-Transit Van oferuje przestrzeń ładunkową o pojemności do 15,1 m³ i długości do 4256 mm (w wariancie L4).
Do przestrzeni ładunkowej prowadzą przesuwne drzwi boczne i drzwi tylne. Ułatwieniem będzie na pewno stopień wbudowany w zderzak. W „pace” znajdziemy system zasilania pokładowego Pro Power Onboard (w opcji), który dostarcza 2,3 kW mocy bez potrzeby posiadania generatora. Co to oznacza – do E-Transita (gniazdka 230 V) można podłączyć wiertarkę czy piłę mechaniczną, albo każde inne urządzenie.
A we wnętrzu – jedyne czego brakuje, to jasne wykończenie auta. To oczywiście nieosiągalna zachcianka, bo dostawczaki – jakkolwiek nie byłyby ozdabiane – maja być po pierwsze użyteczne, czyli łatwe w czyszczeniu, nie brudzące się. A zatem dominują plastiki (plus, że mało plastikowe i dobrze spasowane) oraz ciemno-szara kolorystyka. Oprócz pokrętła do ustawiania biegów, na desce rozdzielczej jest tylko dotykowy ekran, za pomocą którego sterowane są wszystkie funkcje auta. Kokpit jest zatem bardzo estetyczny i zdecydowanie nie rozprasza. Jest też rozbudowany system schowków – faktycznie nie brakuje ani dużych boxów, ani mniejszych kieszeni. I co najważniejsze, wiele jest w bezpośrednim zasięgu ręki kierowcy.
Jak na kolosa Transita prowadzi się wyjątkowo łatwo i płynnie. Zawieszenie wybacza nierówności na drodze, skutecznie tłumiąc uderzenia. Jest też cicho, bo kabina jest dobrze wygłuszona i oddzielona od przestrzeni ładunkowej.
Widoczność jest doskonała – i za sprawą wysokiej pozycji kierowcy, i sporych szyb przedniej i bocznych, i dużych luster. Fotel kierowcy jest wysoko umieszczony, jest miekki i świetnie trzyma ciało – mógłby być jedynie głębszy i szerszy, ale za to oparcie jest wysokie i dobrze wyprofilowane. Plus za duży podłokietnik, z wielopoziomową regulacją.
Kabinę Transita możemy zaaranżować wedle potrzeb – możemy zamontować dwa fotele lub fotel i kanapę; możemy dokupić stolik do laptopa.
Elektryczne auto dostawcze prowadzi się nietypowo, bo brakuje ryku silnika z mocnych jednostkek spalinowych, jakie najczęściej spotykamy w autach użytkowych. E-Transit ma moc najsilniejszych spalinówek maską i jeszcze większy moment, ale podczas jazdy słychać jedynie pracę opon na nawierzchni. I ta cisza.