Zaskakujące, jak wiele można zmieścić w Fordzie Ka+. Równie zaskakujący w tym małym mieszczuchu jest silnik.
Wszystko zaczęło się od Ka – małego, zwinnego auta dla dwóch osób i ewentualnie psa. Trzydrzwiowa wersja zyskała popularność zwłaszcza w 2014 roku, kiedy Ford ogłosił cenową promocję na ów model (sprzedawał go z silnikiem benzynowym 1,2 o mocy 69 KM, wyposażonym w system Start-Stop i ESC z asystentem ruszania za 25 650 złotych; krótko potem cena wzrosła do 26 900 zł, czyli nadal było to najtańsze nowe auto na rynku). Sprzedaż osiągnęła wówczas rekordowe wyniki nie tylko dla marki, ale i całego segmentu motoryzacyjnego
Posiadacze Ka zyskali w ten sposób małe, zwinne autko idealne do miasta.
Ka z plusem zadebiutował w 2014 roku. Teraz, kiedy rynek moto zdominowały SUV-y, Ford wypuścił Ka+ Active, który króluje w mieście i wygląda jak miniatura rasowego auta off-roadowego.
Jaki efekt?
Prowadzi się wyśmienicie. Silnik 1.2 Ti-VCT 85 KM M5 reaguje dynamicznie, skrzynia i układ kierowniczy działają bardzo precyzyjnie.
Nie straszne mu wysokie obroty, przeciwnie – dostaje wówczas mocy.
Wersja Active dostępna jest z benzynowym silnikiem o mocy 85 KM. Jednostka pozwoli zaoszczędzić na paliwie, a jednocześnie zapewnia dynamiczną jazdę.
Średnie spalanie w mieście nie powinno przekroczyć 6,5 litrów. Ka+ postara się jednak za nas zejść poniżej 6 l/100 km. W trasie jadąc prędkością do 120 km/h spalanie zamknie się w 5,5 litrach.
Wersja Active naprawdę wygląda jak rasowe auto off-roadowe. Sylwetka tego mini crossovera jest usportowiona, a akcenty w postaci czarnych plastikowych elementów nadwozia, relingi i zdobienia wokół lamp są świetnym dopełnieniem. Najmocniejszym akcentem jest jednak grill przypominający plaster miodu.
Plus. Kabina jest świetnie wyciszona, jak na malucha.
Imponująco zagospodarowano przestrzeń (w tym system bardzo wielu schowków). Bo oto w aucie o wymiarach 3929 mm długość na 1769 mm szerokość bez lusterek na 1524 mm wysokość z rozstawem osi 2489 mm wygodnie będą podróżowały cztery osoby. Nie zabraknie im miejsca na nogi ani ponad głową – nawet jeśli z tyłu wstawimy dziecięcy fotelik i przesuniemy przedni fotel do przodu.
Plus… za szeroko otwierane drzwi, dzięki czemu wygodnie włożymy fotelik i dziecko.
Do tego fotele są całkiem spore jak na mieszczucha.
Bagażnik oferuje niemało, bo 270 litrów.
Plus. Ergonomiczne wnętrze poprawia bezpieczeństwo jazdy.
Ci co pamiętają wnętrze Ka z jego młodości i nie zakochali się w plastikowych, okrągłych zdobieniach, będą mile zaskoczeni. Ka+ zmężniał i nabrał poważnych rysów. Niewielki wyświetlacz wkomponowany został w porządnej jakości plastikową nakładkę (co ważne na plastiku nie pozostawimy swoich linii papilarnych). Seria przycisków i pokręteł jest dobrze wkomponowana w deskę rozdzielczą.
Podsumowując. Jest dość skromnie, ale całkiem elegancko, estetycznie i funkcjonalnie.
Plus. Na błyszczących, czarnych, plastikowych elementach nie widać odcisków palców.
Jedynym punktem do poprawy jest regulacja lusterek bocznych. Tym którzy pamiętają jak to się robiło w maluchach, wspomnienia powrócą.
Same plusy
A zatem, jak ocenić Forda Ka+ Active? To mocna konkurencja dla Fiesty, może nie cenowa, bo wersja Active kosztuje od 56 350 zł, a najtańszą Fiestę kupimy już za 45 900 zł, ale na pewno gabarytowo-stylistyczna.
Ka+ Active jest świetnym autem do miasta, ale w terenie też sobie poradzi. Wygląda dobrze, jeździ jeszcze lepiej – tylko brać.