Malutkie dzieci uwielbiają podróżować – do tego stopnia, że zasypiają zaraz po uruchomieniu silnika. Słyszałam to od wielu mam i tatusiów. Cudownie. A zatem podróże z maluszkiem będą czystą przyjemnością. A tu klops. Nie wszystkie dzieci lubią podróżować samochodem. Błąd. Dzieci nie lubią podróżować autami, które mają wzorowe zawieszenie. Jest dobrze, jak… trzęsie i rzuca.
W podróż Mercedesem GLC z trzymiesięcznym dzieckiem zapowiadała się super komfortowo, a tymczasem Mercedes GLC okazał się… zbyt wygodny. W trasie, nawet na niewielkich dziurach i wybojach zachowywał się grzecznie i skutecznie amortyzował podbicia. A tego dziecko nie lubi. Delikatne kołysanie okazało się dużo mniej wygodne niż rzucanie i podskakiwanie na każdej dziurze w jezdni.
No dobrze. Ale od początku.
Mercedes GLC to średniej klasy SUV, który doskonale sprawdzi się jako rodzinne auto, np. podczas wakacyjnych wypraw. Sylwetka jest bardzo charakterystyczna – masywna, przypomina trochę przerośnięte coupe. Elementy wykończenia, jak ogromne koła, duże lampy, wielki grill tworzą auto eleganckie, ale z zacięciem sportowym.
W trasie GLC płynie, łagodnie wchodzi w zakręty, solidnie trzyma się przy manewrach. Co innego w bardzo dziurawym terenie – czuć nierówności, przez co auto buja i trochę trzęsie. Pewność prowadzenia daje bardzo precyzyjny układ kierowniczy, który błyskawicznie reaguje na manewry kierowcy.
Wnętrze jest po prostu luksusowe. Tego przecież oczekują kierowcy wybierający Mercedesa. O jakości wykonania nawet nie powinno się mówić, bo za ponad 177 tys. zł (tyle bowiem wyjściowo kosztuje GLC), nie ma mowy o jakichkolwiek uchybieniach.
Ale już o stylistyce i owszem można, a nawet należy mówić, bo jest o czym. Wnętrze GLC jest nowoczesne, ale jednocześnie nawiązuje do klasyki. Jest na bogato, ale zarazem elegancko. Świecące plastiki nie są co prawda w moim stylu, ale do tego auta pasują idealnie. Na pewno komponują się z dużym ekranem, który góruje nad całym kokpitem.
Na co koniecznie należy zwrócić uwagę, to duża oryginalność. Nie znajdziemy tu bowiem typowych rozwiązań na pokrętła, ani przyciski. Projektanci zastosowali oryginalne rozwiązania, które czynią Mercedesa jeszcze bardziej „mercedesowskim”.
Wnętrze jest bardzo przestronne, a przede wszystkim wygodne. Z tyłu pasażerowie zajmują ogromną kanapę. Przednie fotele zapewniają jeszcze większy komfort. Podróż kilkugodzinna będzie czystą przyjemnością – także dosłownie czystą, bo projektanci przygotowali całą listę praktycznych schowków, które idealnie uporządkują nam przestrzeń.
Bagażnik pomieści 550 litrów pakunków, a ma możliwość zwiększenia przestrzeni do 1600 litrów.
Testowany GLC napędzany był turbodoładowanym dwulitrowym silnikiem benzynowym o mocy 211 KM, pracującym z dziewięciostopniową automatyczną skrzynią biegów. W tej konfiguracji auto jest dynamiczne i zrywne (do setki rozpędza się w 7,3 sekundy), ale nie najekonomiczniejsze, bo spala średnio 9-10 l/100 km. Ale jak na kolosa, którego możemy zapakować po brzegi to i tak niewiele. Za to frajdy z szybkiej jazdy jest bardzo dużo.