Kupując samochód elektryczny będzie można zyskać ponad 50 tys. zł – tyle wynosi maksymalna dotacja proponowana przez resort energii, powiększona o potencjalne oszczędności na paliwie dla użytkowników aut elektrycznych.

Tymczasem maksymalne wsparcie, czyli 30% ceny zakupu, można będzie otrzymać tylko w przypadku czterech modeli aut elektrycznych dostępnych obecnie na rynku.

Zgodnie z ogłoszonym w ubiegłym tygodniu projektem rozporządzenia ministra energii (w sprawie szczegółowych warunków udzielania wsparcia z Funduszu Niskoemisyjnego Transportu), nabywcy aut elektrycznych będą mogli liczyć na dofinansowanie w wysokości 30% ceny pojazdu, ale nie więcej niż 36 tys. zł.

Polska w ogonie Europy

Według danych ACEA, w 2018 zarejestrowano w Unii Europejskiej ponad 150 tys. aut elektrycznych (aż o 53% więcej niż w roku 2017), z czego tylko nieco ponad 600 w Polsce. Dla porównania, rejestracje w krajach będących na podium kształtowały się następująco: Niemcy – 36,2 tys. pojazdów, Francja – 31,1 tys., Holandia: 26,5 tys.

Aby sprawdzić, czy proponowane przez resort energii dotowanie „elektryków” ma szanse pobudzić rynek tych pojazdów w Polsce, analitycy sprawdzili, o ile tańszy byłby dzięki dofinansowaniu zakup dostępnych w naszym kraju aut z napędem elektrycznym. Pod uwagę wzięto tylko te modele, które były już rejestrowane w Polsce. W zestawieniu uwzględniono najniższe wersje wyposażenia. Okazuje się, że tylko w przypadku czterech najtańszych modeli dotacja w wysokości 36 tysięcy pozwoliłaby obniżyć cenę faktycznie o 30%.

Źródło: carsmile.pl, obliczenia własne, na podst. danych CEPiK

Zakładane przez resort energii dofinansowanie w postaci 30% ceny zakupu można byłoby otrzymać kupując Renault Kangoo Express (użytkowy), Volkswagena Up! lub dwa modele Smarta: Fortwo i Forfour. Smarty to jedyne auta ujęte w zestawieniu, które kosztują poniżej 100 tys. zł. Pamiętajmy jednak, że do obliczeń wzięto pod uwagę najniższe ceny katalogowe aut elektrycznych. Wybierając wyższy model wyposażenia możemy przekroczyć kwotę 120 tys., a wtedy dotacja w maksymalnej kwocie 36 tys. zł nie pozwoli już na oszczędność wynoszącą 30% ceny zakupu. Dofinansowanie będzie zatem proporcjonalnie mniejsze.

Ceny pozostałych samochodów ujętych w zestawieniu kształtują się w przedziale od 155,5 tys. zł dla Nissana Leafa, do 450 tysięcy dla Tesli X. Udział dotacji w cenie zakupu wynosi tu od 23% do zaledwie 8%.

Najtańsze „elektryki” w cenie aut miejskich

Czy takie dofinansowanie wystarczy, aby pobudzić elektromobilność w Polsce? Odpowiadając na to pytanie warto zwrócić uwagę na ciekawe zjawisko. W przypadku najtańszych aut elektrycznych w zestawieniu, w przypadku których dzięki dotacji faktycznie można byłoby obniżyć cenę zakupu o 30%, uzyskalibyśmy w efekcie koszt zakupu oscylujący w granicach 70 tys. Dziś za taką kwotę możemy kupić popularnego na polskich drogach Peugeota 208, Volkswagena Polo, Seata Ibizę czy Mazdę CX-3. Dzięki dofinansowaniu samochody elektryczne stałyby się konkurentem dla tych bardzo popularnych aut.

Na co jeszcze mogą liczyć nabywcy samochodów elektrycznych? Przede wszystkim na wyższe limity amortyzacji i wartości samochodu, pozwalające na zaliczenie całej raty leasingu lub czynszu za wynajem do kosztów podatkowych (225 tys. dla elektrycznych vs. 150 tys. zł dla spalinowych).

Kolejna zaleta to możliwość poruszania się po buspasach, a także możliwość bezpłatnego parkowania w trefach płatnego parkowania. Kluczową korzyścią z użytkowania auta elektrycznego jest oczywiście wyraźnie niższy koszt ładowania w stosunku do tankowania benzyny czy diesla.

Według szacunków koszt jednego kilometra przejechanego samochodem elektrycznym może być tańszy nawet o 50% w porównaniu z kosztem poruszania się samochodem napędzanym silnikiem spalinowym. Przy przebiegu 100 000 km oszczędności na paliwie mogą sięgnąć nawet 15 000 zł (porównanie Renault ZOE z autem spalającym średnio 7 l/100 km, przy cenie paliwa wynoszącej 5 zł za litr).

Można zyskać 51 tys. zł

Korzyści z tytułu zakupu auta elektrycznego, uwzględniając oszczędność na paliwie i dotację z Funduszu Niskoemisyjnego Transportu, mogą wynieść 51 tys. w ciągu kilku lat użytkowania. W analizie nie uwzględniono jednak kosztów serwisowania, gdyż jest to szeroki temat, wymagający odrębnego omówienia. Po stronie minusów posiadania auta elektrycznego wymienić należy: ograniczoną liczbę stacji ładowania, długi czas ładowania, wynoszący nawet 12 godzin w warunkach domowych czy ograniczony zasięg sprawiający, że są to pojazdy wykorzystywane przede wszystkich w ruchu miejskim.

Źródło: Carsmile

Written by Magdalena Trusińska