Niektórzy od dziecka mają jedno, konkretne marzenie – na przykład być strażakiem, baletnicą czy kierowcą autobusu. Niektórzy mają tyle wytrwałości i zaparcia, że realizują owo marzenie nawet po latach trwania w zupełnie innym zawodzie. Ja nigdy nie marzyłam o zostaniu taksówkarzem czy kierowcą busa, a ostatnio miałam okazję poczuć się jak jeden z nich. Wszystko za sprawą Opla Vivaro Crew Cab.
Opel Vivaro dostępny jest w kilku wersjach do wyboru: furgon, furgon z podwójną kabiną i podwoziem do dowolnej zabudowy. Wersja furgon z podwójną kabiną to świetna propozycja zarówno dla sześcioosobowej rodziny, jak również do każdego rodzaju biznesu. Trzy wygodne miejsca z tyłu i trzy z przodu (w tym dwa chudszych pasażerów), mnóstwo schowków i łatwo dostępna przestrzeń ładunkowa to mocne argumenty Vivaro.
Ale załóżmy, że jestem taksówkarzem…
Następna stacja… wnętrze
Vivaro Crew Cab zaskoczył mnie dbałością o szczegóły wyposażenia wnętrza. Od eleganckich przeszyć na fotelach (a to jakby nie było dostawczak), po ciekawą – obiektywnie rzecz biorąc – deskę rozdzielczą i kokpit (dzieje się dużo, może nie nowocześnie, ale trochę designersko, chociaż nie w moim stylu).
Co pewne, to ergonomia wnętrza – jest bardzo wygodnie, praktycznie i funkcjonalnie. Pozycja kierowcy jest komfortowa, fotel jest twardy, ale dobrze dopasowany do sylwetki, przynajmniej kobiecej. Wszystkie funkcje są pod ręką, a przede wszystkim umiejscowione intuicyjnie.
Jakość wykończenia jest więcej niż zadowalająca. Materiały w testowanym Vivaro były dobrej jakości, odporne na czyszczenie, ale jednocześnie nie siermiężne, użytkowe – tapicerka pasowałaby równie dobrze do osobówki.
Pasażerowie także, a może przede wszystkim nie będą narzekać na komfort jazdy. Projektanci zadbali o dużo przestrzeni dla każdego z pięciu pasażerów – zarówno na nogi, jak też ponad głowami. Dostęp do drugiego rzędu siedzeń jest ułatwiony dzięki przesuwanym drzwiom (w testowanej wersji z jednej strony), dzięki czemu możemy zapomnieć o uszkadzaniu drzwi innych aut na ciasnych parkingach.
Standardowo Vivaro wyposażony jest w schowki i miejsce na napoje w panelu bocznym drugiego rzędu, a także w oświetlenie górne. Wyposażenie najwyższych wersji uzupełnione będzie o pojedyncze fotele dla pasażerów drugiego rzędu z podłokietnikami, osłony przeciwsłoneczne szyb, oświetlenie LED czy gniazdo 12V w przedziale ładunkowym lub w drugim rzędzie siedzeń.
Następna stacja… stylistyka nadwozia
To że dostawczaki to już nie tylko jeżdżące pudła jest faktem. Producenci prześcigają się wręcz w pomysłach na linię nadwozia dostawczaków. I dobrze, bo wymagania odbiorców aut użytkowych są już nie tylko typowo… użytkowe, czyli do roboty, do brudnej roboty. Auta dostawcze wykorzystywane są coraz częściej jako wizytówka firmy lub jako auto rodzinne, wygodne na wyjazdy na narty, czy w inne dalekie podróże.
Vivaro może nie wyróżnia się na drodze, ale sylwetka jest elegancka, prosta, z drobnymi elementami ozdobnymi, jak chromowane logo Opla z przodu i z tyłu, światła do dziennej jazdy przypominające skrzydła, profil boczny z przetłoczeniem o motywie ostrza, czy chromowane elementy ozdobne przednich świateł.
Komfort jazdy zapewnia precyzyjny układ kierowniczy. Tu nie może być mowy o błędach – auto musi słuchać poleceń kierowcy, nie pokonywać nierówności i jednocześnie zachować przyjemność jazdy.
Kierowca siedzi wysoko, przez co ma doskonałą widoczność.
Pod maską Vivaro znajdziemy silniki diesla 1.6 CDTI (70 kW / 95 KM) oraz 1.6 CDTI (88 kW / 120 KM), zestrojone z , 6-biegową skrzynią manualną. Maksymalny moment obrotowy wynosi odpowiednio 260 / 1500 i 300 / 1750 Nm / obr./min.
Spalanie zamknie się nam w około 8 l/100 km w mieści, ale już w trasie spokojnie zejdziemy poniżej 6 l/100 km. Wyniki takie osiągniemy jeżdżąc z niepełnym obciążeniem.
Vivaro dostępny jest w dwóch długościach nadwozia – long i extra long oraz dwie w dwóch wysokościach dachu – H1, H2. Dostęp do zwiększonej przestrzeni ładunkowej umożliwiają tylne drzwi otwierane do ponad dziewięćdziesięciu stopni.
We wnętrzu znajdziemy dużo miejsca na liczne drobiazgi i oczywiście bardzo duży bagaż z tyłu. W zależności od wersji (a Opel oferuje dla tego modelu dwie długości nadwozia – o rozstawach osi: 3098 mm lub 3498 mm), pojemność przestrzeni ładunkowej (wg ECIE) prezentuje się następująco: L1H1: 5200 / L2H1: 6000 / L1H2: 7200 / L2H2: 8600.
Sprytnym rozwiązaniem (w opcji, nie w standardzie) jest FlexCargo, czyli otwierana klapa w przegrodzie oddzielającej kabinę od bagażnika. Umożliwia ona transport długich, smukłych przedmiotów o długości do 4,15 m, bez konieczności jazdy z otwartymi tylnymi drzwiami… i chorągiewką, za zgubienie której zapłacimy mandacik, „kurka wodna”.
Ceny dostawczaków to ich największa bariera. Bo tak jak firma wrzuci w koszty zakup auta, tak indywidualny kierowca będzie musiał wyjąć z portfela nieco ponad 100 000 zł – i to na wersję podstawową. Czy warto?
Jeśli koszty zwrócą się nam postaci owoców naszej i Vivaro ciężkiej pracy lub w postaci niezapomnianych wspomnień z podróży – to warto. Czy Vivaro jest lepszy od konkurentów? Na pewno, bo to przecież Opel.
[Best_Wordpress_Gallery id=”13″ gal_title=”Opel Vivaro Furgon”]